Autor Wiadomość
Nenneu
PostWysłany: Pon 23:14, 19 Lis 2007    Temat postu:

Czemu akurat 9 miesięcy? ^^"
Ja bym powiedziała tak... Przed miłością nie należy się bronić, o ile jest prawdziwa. Bo często myli się zauroczenia z miłością. A zauroczenia są krótkie, bezcelowe... Ja na przykład się przed nimi bronię. To znaczy nie dążę do niczego więcej w danych znajomościach. Bo to niepotrzebne - cierpieć dla kogoś, kto jak się okazuje ważny dla Ciebie nie jest...
Miłość zaś potrafi ubogacać. Tylko ta "prawdziwa miłość" - śmiesznie to brzmi w XXI wieku...
Moim własnym przekonaniem jest, że miłością jest miłość tylko obustronna (niewielu się z tym zgadza). Czemu? Bo jeśli jedna osoba darzy drugą uczuciem prawdziwym, to nie ma siły, by nie było ono wzajemne. A jak ktoś jeden się "zakocha" to jest to najwyżej zauroczenie...
Tak jak Graham - raczej bym korzystała z pozostałego czasu. Lepiej jest żałować zrobionych rzeczy, a nie tego, czego się nie uczyniło. Poza tym - poprzez taki związek może dałoby się przekonać chłopca, coby został... Nie znam sytuacji...
Poza tym... Co byś wolała... Wiele chwil radosnych i potem pustkę (związek i koniec związku), czy same chwile rozgoryczenia (powstrzymać się przed związkiem)?

Cytat:
Czy przez miłość rzeczywiście się cierpi? Na tyle, aby z niej zrezygnować?

Zrezygnuj z tego pysznego, kalorycznego ciasta, które tak ślicznie wygląda. ;]

Cytat:
Czy może, żeby tak twierdzić trzeba mieć jakieś specjalne powody, przeżycia?

Ludzkie doświadczenia są podstawą wszystkich osądów danej osoby. Ktoś coś przeżył, widział czy rozmawiał o tym - ma wyrobione zdanie.

PS. Podasz tytuł księżki? Cierpię na niedostatek dobrej lektury.
Axevius
PostWysłany: Pon 22:12, 19 Lis 2007    Temat postu:

Ja bym na niej miejscu cieszł się tymi 9 miesiącami jak moge! Tam spacerek, tu kino Wink Teraz cierpi, on wyjedzie będzie cierpieć jeszcze bardziej. Te 9 miesięcy może się okazać najpiękniejszymi 9 miesiącami życia! Myśle też że jeśli ta miłośc była by tak wielka to by z nią nie wygrała i nie dała się sobie męczyć.
Szasa/Kliss
PostWysłany: Pon 21:58, 19 Lis 2007    Temat postu:

Podałeś dwa przypadki:
1) kiedy ktoś jest nieśmiały, słaby psychicznie, boi się zagadać
2) dążenie z uporem do swojej miłości.

Na pewno jest w tym trochę (trochę więcej niż trochę) racji. Pozwolę sobie rzucić na sprawę inne światło, takie, w ktorym znalazła się bohaterka.
Ona nie chce miłości, ponieważ boi się, że jej uczucia mogą ją samą potwornie zranić. Nie chce się angażować dlatego, bo wie, że za 9 miesięcy On wyjedzie i kuniec historii miłosnej. Walczy z tym, bo jednak kocha. Odsuwa od siebie wszystkie myśli związane z tą miłością, jednak nie może się powstrzymać przed zobaczeniem się z Nim. I teraz pytanie: czy ona czasami właśnie teraz nie cierpi bardziej, tak zajadle broniąc się przed tym silnym uczuciem? Czy nie ma na to wszystko zbyt pesymistycznego spojrzenia?
Axevius
PostWysłany: Pon 21:27, 19 Lis 2007    Temat postu:

To może ja sie wypowiem Wink Fragment jest bardo dobry, pokazuje wszystkie problemy związane z miłością. A czy przez miłość się cierpi? To zależy od człowieka, jeśli np. ktoś jest słaby psychicznie i do tego bardzo nieśmiały że boi się nawet zagadać to cierpi. Jednak gdy ktoś z uporem dąży do spełnienia swej miłości zapewne mu się to uda, a nawet jeśli nie (np. Jego miłość znajdzie sobie partnera, partnerke) to nie należy rezygnować! Trzeba być miłym słodkim i wogóle! Miłość to przyjaźń! Smile
Szasa/Kliss
PostWysłany: Pon 20:03, 19 Lis 2007    Temat postu: Pewien fragment pewnej książki...

"Miłość wydaje mi się czymś, do czego trzeba podchodzić nadzwyczaj ostrożnie, jak do znalezionego na środku ulicy, zapakowanego w papier pudełka z nieznaną zawartością. Może jest w nim bomba? A może milion dolarow? Nie byłam nawet pewna, co znaczy to słowo. Miłość? Kocham swoj teleskop. Kocham zanurzanie się w otchłani wszechświata i rozmyślanie o jego tajemnicach. Ale miłość do kogoś, do konkretnej osoby, to coś całkiem innego. Miłość sprawia, że ludzie cierpią. Jęczą, kryją twarz w dłoniach i opłakują stratę. Miłosne zaklęcia zmieniają się w ostre, zaciekłe, gniewne słowa, ktore ranią i pozostawiają trwałe blizny. Miłość co najmniej rozczarowuje.(...)Nie, wielkie dzięki."


Moje pytanie brzmi(a raczej "pytania brzmią"): co sądzicie o tym fragmencie książki? Czy zgadzacie się z bohaterką książkową? Czy przez miłość rzeczywiście się cierpi? Na tyle, aby z niej zrezygnować? Czy może, żeby tak twierdzić trzeba mieć jakieś specjalne powody, przeżycia?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group