Autor Wiadomość
Axevius
PostWysłany: Śro 21:55, 18 Lip 2007    Temat postu: Podziemne piekło cz. II

Dnia dzisiejszego postanowiłem napisać część drugą, moim zdaniem słabszą od pierwszej ale jak wiadomo "zdradliwa wena raz jest raz jej nie ma " Wink


Biegł jak najszybciej ale jego zmęczone i pokaleczone nogi wkrótce odmówiły posłuszeństa. Znów sie rozejrzał "tak!" pomyślał wskakując do bez zastanowienia do dziury którą przed chwilą dostrzgł. Spojrzał przed siebie, co kawałek wnęki w skale oświetlały blade, czerwone płomienie, a panujący tam półmrok sprawiał że po plecach Galena przechodziły dreszcze strachu. Czuł że coś jest nie tak. Wtem dostrzegł to czego najbardziej sie obawiał, parę żółtych demonicznych ślepi spoglądajacych prosto w jego oczy. Cofnął się o krok a sferotknięty przemówił swym mrożącym krew w żyłach głosem:
-jak ci się podobało w królestwie Sanji człowieku? Rzekł to spokojnie lecz slepia zdradzały jego zamiary.
-oszczedź sobie tych uprzejmości demonie! Tak brzmiała odpowiedź Galena, była pełna furii i nienawiści. Obaj wojownicy w tym samym momencie dobyli broni, ale półdemon zrobił coś jeszcze. Wymówił jakieś nekromanckie zaklęcie a brzmiało ono tak : Gjar Extimi! Jego miecz zapłonął żywym ogniem i wtedy grote w której się znajdowali zalała fala światła. Galen dopiero teraz uświadomił sobie gdzie sie znajdował. Stał po środku olbrzymiego kurchanu:
-witaj w moim królestwie, wszystkie gnijące zwłoki w tych komorach to moje ofiary, ale jest jeszcze jedno wolne miejsce... DLA CIEBIE!
Nim echo tych słów przestało być słyszalne klingi mieczy zderzył sie ze sobą. Potężny Claymore Galena nie mógł dorównywać szybkości, jednoręcznemu mieczowi półdemona. W powietrzu unoisił się zapach siarki. Galen wiedział że diabelstwo chce go zmęczyć i po prostu bawi się z nim. Świst mieczy i wściekłe ryki pojedynkójących się wojowników
zwabiły w pobliże Kurhanu pewnego krasnoludzkiego przybysza. Bez zastanowie wskoczył w dziurę i szybko orientując sie w sytuacji nie zauważony przez walczących ściagnął z ramienia muszkiet i strzelił sferotkniętemu między rogi. Nastąpiła ciasz którą rozdarł okropny ryk konajacego, upadł na ziemię ale ryk trwał nadal, ze zwłok wyleciał zielony przerażajacy duch po czym eksplodował na miliony małych ziolonych światełek przypominajacych świetliki. Taki był koniec pozasferowca. Galen przyjrzał sie swemu wybawcy. Krasnolud ubrany był w Czarny pancerz płytowy zdobiony złotem, na plecach miał działo i wielki topór, a w rękach dzierrzył muszkiet. Jego oczy były brązowe jak kasztany a szara długa broda zasłaniająca część twarzy była spleciona na końcach w trzy warkocze. cdn.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group